STYL
To była „mocna” sobota. „Mocna” bo dostarczyła mi wielu pozytywnych wrażeń. To nic, że będę miał zakwasy, kolejnego dnia. Natomiast ważne, że wybawiłem się za wszystkie czasy. Może to śmieszne, lecz poczułem się jak duży dzieciak, biegający i strzelający, za drzewami. Poczułem się tak jak kiedyś, gdy na podwórku strzelałem z bratem i trafiały nas niedostrzegalne kule. To była taka jakoby, zabawa w wojnę, a ja przez chwilę byłem żołnierzem. W ogóle na paintballu była świetna obsługa oraz sympatyczni instruktorzy. Z całą pewnością poleciłbym tą frajdę innym. Oraz z chęcią wybierzemy się tam jeszcze nie raz. Nawet w mgnieniu oka oberwałem kulą z farbą spożywczą, lecz to się nie liczyło, liczyła się atmosfera oraz extra zabawa. Wróciłem do domu ale nadal Oli nie ma, pisała mi, iż niewiele się spóźni, bo miała trudność z tym drobiazgiem na wieczór kawalersko-panieński. Nie zauważała nic ciekawego, dlatego tak długo krążyła aż wypatrzyła. Zdążyłem się tym samym wykąpać oraz wystroić. Pozostało mi tylko poczekać na moją pannę Aleksandrę.
Schlagwörter
Die Schlagwörterliste ist leer.